Mija 100 lat od ustanowienia w Polsce izb lekarskich. Znaczenie jubileuszu tym bardziej doceniamy, im głębiej poznajemy historię samorządów lekarskich i rozpowszechniania wśród lekarzy idei niezależności i samostanowienia, dzięki którym mimo przeciwności losu udało się zachować integralność środowiska. Medycy powracali do izb po spustoszeniu, jakie przyniosła II wojna światowa. Mimo zawłaszczenia samorządów przez władze komunistyczne na 40 lat, nie zrezygnowali z walki o integrację. Dzięki nim słowa powołujące izby lekarskie w Polsce napisane przed 100 laty również dziś oddają cel i zasadę funkcjonowania samorządów:
Zgodnie z art. 1 ustawy o wykonaniu praktyki lekarskiej w Państwie Polskiem: a) dla samorządnego uporządkowania spraw, dotyczących interesów i bytu stanu lekarskiego, jego zadań i celów przy wykonywaniu obowiązków lekarskich względem społeczeństwa i w stosunkach lekarzy między sobą, jak również strzeżenia jego praw, godności i sumienności; b) dla współdziałania z urzędami państwowemi i samorządowemi w sprawach zdrowia publicznego na obszarze Państwa Polskiego ustanawia się samorządne urzędowe przedstawicielstwo stanu lekarskiego – Izby Lekarskie oraz Naczelną Izbę Lekarską. Każda Izba Lekarska oraz Naczelna Izba Lekarska stanowić będą oddzielne osoby prawne – napisano w pierwszej ustawie o ustroju i zakresie działania izb lekarskich z 2 grudnia 1921 r.
Na reakcję lekarzy nie trzeba było długo czekać. Na przełomie 1922 i 1923 r. odbyły się wybory do rad izb lekarskich na terenie całego kraju. Wówczas w Polsce działały izby: Warszawsko-Białostocka, Lwowska, Lubelska, Poznańska, Krakowska, Łódzka i Wileńsko-Nowogródzka (od 1924). Spośród przedstawicieli poszczególnych okręgów wybrano członków Naczelnej Izby Lekarskiej. Przewodniczącymi NIL zostali dr Jan Bączkiewicz, dr Witold Chodźko i prof. Mieczysław Michałowicz. Izbą Warszawsko-Białostocką kierowali zaś dr Leon Babiński, dr Jerzy Bujalski i prof. Władysław Szenajch.
Zmiany w stosunku do pierwotnej ustawy wnosiło rozporządzenie prezydenta Rzeczypospolitej o izbach lekarskich (z mocą ustawy) z 1934 r., które wprowadziło jednolitą strukturę samorządów lekarskich zgodnie z podziałem administracyjnym kraju na województwa. Ustawa uściślała zadania izb, zasady wpisu na listę członków (o przynależności do konkretnej izby decydowało miejsce zamieszkania lekarza, a nie prowadzenia praktyki). Rozporządzenie zawierało również przesłanki usunięcia lekarza z listy. Izba miała prawo wykreślić medyka, gdy zaprzestał wnoszenia składek do izbowego budżetu oraz jeśli wyjechał zagranicę na dłużej niż dwa lata. Zmieniono przepisy dotyczące liczebności organów izby (radę stanowiło odtąd co najmniej 30 lekarzy) oraz wydłużono ich kadencję do pięciu lat. Wzmocniono pozycję NIL, która odtąd nie tylko pełniła funkcje odwoławcze, lecz także miała większy wpływ na działalność izb okręgowych, m.in. dzięki zatwierdzaniu ich budżetów. Samorząd lekarski nadzorowany był przez ministra opieki społecznej, który miał prawo zawieszać i uchylać uchwały izb oraz rozwiązywać rady lekarskie i wyznaczać komisarzy do czasu wyboru nowego organu.
W 1938 r. powołano izby lekarsko-dentystyczne, których strukturę oraz zadania oparto na wcześniej opracowanych dokumentach określających te kwestie dla izb lekarskich. Wydawało się, że integracja lekarzy będzie już tylko owocować podejmowanymi na rzecz środowiska inicjatywami. Ciągle kształtującą się ideę samorządowości medyków zburzyła, jak wszystko na swojej drodze, wojna.
Na równi z cyrulikiem i fryzjerem
W styczniu 1940 r. okupanci powołali Naczelną Izbę Zdrowia oraz izby okręgowe kierowane przez niemieckich urzędników. Nowe organizacje dokonywały rejestracji lekarzy na terenie każdego okręgu z uwzględnieniem ich narodowości, co było przygotowaniem do likwidacji polskich medyków pochodzenia żydowskiego.
Z 13 tys. lekarzy praktykujących w Polsce przed 1939 r. II wojnę światową przeżyło około 6 tys. Po wyzwoleniu wszyscy zgłosili się do pracy, gotowi odbudowywać również integrację lekarskiego środowiska. Okręgowa Izba Warszawsko-Białostocka organizowała się już 25 stycznia 1945 r. Jej tymczasowa siedziba (do lata 1945) znajdowała się w Tworkach. Prezesem został prof. Szenajch, a w marcu funkcję tę objął dr Kazimierz Bacia. Szenajchowi powierzono wówczas zadanie reaktywowania NIL i prowadzenia jej do czasu powrotu prof. Michałowicza z obozu koncentracyjnego.
Pod koniec 1946 r. Ministerstwo Zdrowia usankcjonowało działalność okręgowych izb lekarskich w Warszawie, Katowicach, Krakowie, Lublinie, Łodzi, Poznaniu, Sopocie i we Wrocławiu. Po powrocie Szenajcha na stanowisko prezesa Izby Warszawsko-Białostockiej w zarządzie samorządu znalazł się także dr Jan Rutkiewicz – prezes nowo powstałego Związku Zawodowego Pracowników Służby Zdrowia, członek władz NIL z nominacji ministerialnej i przedwojenny działacz komunistyczny. W latach powojennych coraz większą rolę zaczęli odgrywać lekarze sprzyjający przyszłej władzy. Promowano medyków, którzy przybyli z wojskiem ze Związku Radzieckiego, np. grupę absolwentów ze szkoły lekarzy w Taszkiencie, w której nauka trwała niespełna cztery lata. Izby lekarskie nie chciały przyznawać im prawa wykonywania zawodu, co później stanowiło jeden z argumentów przemawiającym za rozwiązaniem samorządu. Stan lekarski w Polsce miał się coraz gorzej, o czym na Walnym Zebraniu NIL 5 czerwca 1947 r. powiedział Michałowicz: „Charakter usług osobistych, jakie lekarz musi oddawać chorym jednostkom, obniża częstokroć jego stanowisko w oczach przeciętnego ogółu i stawia na równi z cyrulikiem i fryzjerem. (…) Jest tendencja do zepchnięcia tak wysoko wykwalifikowanych pracowników, jakimi są lekarze, na pozycje niewykwalifikowanych mas robotników, obniżając w ten sposób właściwy im ciężar gatunkowy i tłumiąc znaczenie jego głosu w decyzjach o charakterze ogólnospołecznym. A gdy chodzi o organizację samego zawodu w postaci samorządu lekarskiego, to nagląca od dwóch lat potrzeba nadania podstaw prawnych istnienia władzom izbowym nie znalazła dotychczas zrozumienia w Ministerstwie Zdrowia.
Domaganie się lepszych warunków pracy i dostrzeżenia społecznej wagi zawodu lekarskiego dla ówczesnej władzy stanowiły kolejne argumenty za likwidacją samorządów lekarskich. Medycy mieli stanowić jedynie państwowy instrument wykorzystywany w propagandzie troski o zdrowie klasy robotniczej i ludności wiejskiej. Władze zaczęły izolować samorząd lekarski. Izbom zarzucono, że zbyt formalistycznie podchodzą do rejestracji lekarzy. We wrześniu 1947 r. z zarządzenia MZ powołano rady i zarządy izb okręgowych oraz NIL. Przepis posłużył do pozbycia się niewygodnych samorządowców. Na stanowisku prezesa NIL zasiadł Jan Rutkiewicz. Według upodobań władz wybierano również nowych prezesów w izbach okręgowych. Prowadziło to do likwidacji samorządu lekarskiego w Polsce.
Integracja bez samorządów
Sejm jednomyślnie uchwalił ustawę o zniesieniu izb lekarskich 18 lipca 1950 r. Majątek samorządów miał zaspokoić roszczenia osób ubezpieczonych przez izby w instytucjach samopomocowych. Nieruchomości izb przekazano na Skarb Państwa, a ruchomości otrzymał ZZPSZ. Odtąd nie istniała w Polsce instytucja, która wspierałaby środowisko lekarskie, promowała dobre imię zawodu lekarza i, pozwalając zrzeszać się medykom, działała na rzecz ich rozwoju zawodowego i organizowania ochrony zdrowia. Na 40 lat zagarnięto przestrzeń do wykonywania wolnego zawodu lekarza w duchu samorządowości. Wraz z izbami władze komunistyczne zniosły efekty dwudziestoletniej pracy samorządów. Kodeks Deontologii (uchwalony na zgromadzeniu NIL 16 czerwca 1935) oraz Kodeks Naczelnej Izby Lekarsko-Dentystycznej (przyjęty 9 maja 1948) zastąpiono ustawą o odpowiedzialności zawodowej fachowych pracowników służby zdrowia. Miała wyznaczać nowy kierunek lekarskiej socjalistycznej etyki, opartej na „bezwzględnej walce z reakcyjną moralnością burżuazyjną i jej nosicielami”, przyzwalając władzom na traktowanie lekarzy według politycznych przesłanek.
Przestrzegania nowych przepisów miały pilnować tzw. sowieckie trójki złożone ze związkowych aktywistów, które w rzeczywistości służyły wdrażaniu do polskiego lecznictwa ideologicznych poleceń. W wydawanej przez MZ gazecie „Służba Zdrowia” pisano: „Dla trójek kontroli przygotowano szczegółowy instruktaż, w myśl którego mają one badać i wykrywać fikcyjne zatrudnienie lekarzy, wyławiać i przygważdżać wygodnickich, stających się nieraz przyczyną nadmiernego przepracowania sumiennych i uczciwych lekarzy”. Magazyn przeznaczył specjalną rubrykę na donosy dotyczące niesubordynacji „wygodnickich” medyków, jednak wbrew nadziejom ówczesnych decydentów w środowisku lekarskim nie było wielu „uczciwych lekarzy”. Mimo to, ostatecznie „trójki” decydowały, który lekarz nie stosuje się do państwowych wytycznych. Oskarżony mógł pożegnać się z szansą na podnoszenie kwalifikacji oraz pracę na miarę swoich możliwości i ambicji. Do tego dochodziły częstsze kontrole i zastraszanie przez państwowy aparat. Skupiwszy się na sprawach ideologicznych, władze zaniedbywały prowadzenie placówek medycznych powierzanych w zarząd działaczom partyjnym, bez względu na ich kwalifikacje. Lekarze chcący poprawić sytuację ówczesnej ochrony zdrowia, pozbawieni izb, nie mieli się do kogo zwrócić. Teoretycznie ich potrzebom służyć miał ZZPSZ. W rzeczywistości związek nie zrobił nic wbrew woli partii.
Lekarze nie pozostawali bierni wobec zagarnięcia ochrony zdrowia przez komunistyczny reżim. Warunki polityczne musiały jednak ulec zmianie. Dobrym momentem wydawał się okres po śmierci Józefa Stalina i przetasowania na najwyższych szczeblach partyjnych w bloku wschodnim. Wówczas na łamach „SZ” wytwarzała się przestrzeń do dyskusji o reaktywacji izb lekarskich. W wywiadzie opublikowanym 1 listopada 1956 r. prof. Szenajch podkreślił: „Restytuowanie izb lekarskich uważam za bardzo pożądane. Ich zadaniem byłaby przede wszystkim współpraca z rządem i radami narodowymi w sprawach dotyczących ochrony zdrowia. Żadne ważniejsze rozporządzenie, a tym bardziej ustawa dotycząca zdrowia, higieny, profilaktyki, nie powinno ukazywać się bez uprzedniego omówienia z przedstawicielami świata lekarskiego”. Wówczas nawet w ZZPSZ podjęto działania w celu sporządzenia ustawy o reaktywacji izb. Starania te nie przyniosły jednak oczekiwanego przez większość środowiska lekarskiego rezultatu. Centralna Rada Związków Zawodowych stanowczo sprzeciwiała pomysłowi. Władze skupione wokół Władysława Gomółki również nie zamierzały zajmować się poprawą warunków pracy medyków. Ledwo rozpoczętą dyskusję szybko wyciszono. Sytuacja nie była jednak tak zła, jak na początku lat 50. Lekarze odbudowywali swą reprezentację przez związki zawodowe i towarzystwa naukowe, wśród których główną rolę odgrywało Polskie Towarzystwo Lekarskie.
Rolę izb przejęło zatem PTL, które powołano przede wszystkim w celu podnoszenia kwalifikacji zawodowych lekarzy, co towarzystwo skrupulatne realizowało, organizując posiedzenia naukowe. Rzecz jasna umożliwiały one nie tylko wysłuchanie wykładów i uczestniczenie w sympozjach, lecz także kontakty lekarzy – na sali wykładowej, na korytarzu, podczas wspólnego posiłku. Towarzystwo działało dwutorowo i na zasadach kompromisu. Kontrolowane przez partyjnych działaczy, spełniało swoje zadanie edukacyjne i jednocześnie wypełniało pustkę po likwidacji samorządów lekarskich. Znajomości zapoczątkowane dzięki spotkaniom PTL przerodziły się w nieformalną, dokonującą się w domach lub szpitalach integrację środowiska.
Dla dobra chorego
W 1981 r., wraz z powstaniem „Solidarności”, pretekstem do domagania się przywrócenia izb stały się prace nad projektem ustawy o zawodzie lekarza i odpowiedzialności zawodowej pracowników służby zdrowia. Środowisko PTL nie zgadzało się na propozycje zawarte w projekcie, więc przygotowało własny projekt ustawy, który trafił na obrady Komisji Zdrowia i został opublikowany na łamach „SZ”, co odnowiło rozmowy o powołaniu izb. NSZZ „Solidarność” zaczął organizować narady poświęcone samorządom lekarskim. W Sejmie również coraz częściej powracał temat izb. PTL trzykrotnie poprawiało swój projekt ustawy o samorządach. 12 grudnia 1981 omawiano go w Sejmie. Obrady zakończyły się trzy godziny przed wprowadzeniem stanu wojennego. Do końca IV kadencji Sejmu PRL nie udało się uchwalić tej ustawy. Lekarze zaangażowani w walkę o samorząd lekarski i PTL doskonale zdawali sobie sprawę, że było bardzo blisko, i nie zaprzestali starań o przywrócenie izb lekarskich.
Ustawę o izbach uchwalono 17 maja 1989 r., rozpoczynając proces odrodzenia samorządu. Przygotowywano się do powołania Komitetu Organizacyjnego Izb Lekarskich i wyboru jego kierownictwa. Zaangażowani w powołanie izb lekarze kierowali do kolegów apele, jednocześnie opracowywali uchwały dotyczące liczby i obszaru działania izb lekarskich przed pierwszym posiedzeniem NIL. Prof. Jacek Żochowski, przewodniczący komitetu, na łamach „SZ” nawoływał lekarzy do angażowania się w tworzenie samorządu i podkreślał istotę samorządności. Nie ulega wątpliwości, że słowa te są aktualne również dziś, w roku 100. rocznicy powołania izb lekarskich. „Właśnie w tej chwili zdejmujemy czapkę urzędniczą. Sami wprowadzamy nad siebie swój własny zarząd. (…) Po raz pierwszy po 40 latach wpływ na pracę lekarza i całej służby zdrowia będzie miał lekarz, i to taki lekarz, którego sami wybierzemy, nie zaś przysłany, postawiony z klucza czy jakiejś nomenklatury” – napisał Jacek Żochowski . O niezastąpionej roli samorządu pisał prof. Tadeusz Koszarowski, który w latach niebytu izb przewodniczył PTL. W swoim artykule „Dlaczego izby lekarskie?” podkreślił zasadność ich istnienia i znaczenia dla społecznej roli lekarza. Dziś słowa prof. Koszarowskiego pobrzmiewają w wypowiedział wielu medyków i z pewnością mogą stanowić uniwersalne ujęcie celu funkcjonowania lekarskiego samorządu, o którym – mimo przeszło trzydziestoletniego działania samorządów lekarskich – nadal trzeba przypominać. „Lekarz źle wynagrodzony, podle mieszkający, zaganiany, bez możliwości kształcenia nie tylko fachowego, ale i kulturalnego, humanistycznego, nie może wykonywać swojej pracy na pożądanym poziomie. Stąd też izby lekarskie, składające się z ludzi doświadczonych w zawodzie, obdarzonych autorytetem przez autentyczny wybór, są najbardziej kompetentnymi znawcami przedmiotu, nie ulegającymi obiegowym, często nieuzasadnionym sądom w przedstawianiu tych zagadnień. (…) Izby lekarskie, grupujące lekarzy wysoko profesjonalnego i etycznego poziomu, muszą prowadzić stałą akcję oczyszczającą z powstających anomalii i skrzywień. (…) Zadaniem izb lekarskich jest również ochrona godności zawodu”. Na pytanie zaś: dlaczego izby lekarskie? – profesor odpowiedział: „Dla dobra chorego, którego nie da się oddzielić od warunków pracy i życia lekarza. Kto tego związku nie widzi, poważnie błądzi”.
Adrian Boguski
Źródła:
- „Kronika Izb Lekarskich w Polsce w latach 1945-2005”, oprac. Zygmunt Wiśniewski, Warszawa 2005.
- „Odrodzony Stan Lekarski”, red. Ewa Gwiazdowicz-Włodarczyk, Warszawa 2004.
- Piotr Kordel, „Geneza, Struktura i Funkcjonowanie Samorządu lekarskiego w Polsce w latach 1989-2009”, Poznań 2012.
Tagi: samorząd lekarski, stulecie