„Aż dziewięć sal operacyjnych świeci pustkami w największym polskim szpitalu przy ulicy Banacha w Warszawie. Przekładane są nawet zaplanowane już zabiegi. Dyrekcja tłumaczy, że korzystanie ze wszystkich pomieszczeń jest za drogie, a dług szpitala sięga już 800 mln złotych. Brakuje też anestezjologów i pielęgniarek.
Zdaniem Łukasza Jankowskiego, prezesa warszawskiej Okręgowej Rady Lekarskiej, szpital na Banacha jest przykładem problemów ochrony zdrowia.
– Jak w soczewce pokazuje to, że leczenia nie da się zorganizować na 100 procent za pieniądze na nie przeznaczone – stwierdził.
Szpital wypełnia kontrakt z NFZ, ale bez problemu przyjmuje jedynie pacjentów z zagrożeniem życia. – Liczba zabiegów jest na podobnym poziomie, jak w zeszłym roku. Nie jest ich mniej – wskazał Andrzej Troszyński z NFZ”.